środa, 25 grudnia 2013

Świąteczne czytanie w zespół..

Cud świąteczny nastąpił.. Ale zanim Wam nakreślę na czym cud ten świąteczny i całkowicie niespodziewany dla mnie polega, trzeba by było zrobić małą czasoprzestrzenną podróż wstecz...

Kilkudniowe milczenie które się wzięło i pojawiło u mnie na blogu tłumaczyć mogę tylko coraz bardziej przytłaczającą, wcale nie magią, a kulinarną tyranią przedświąteczną. Druciki i igiełki dziewiarskie poszły w zapomnienie całkowite i zostały wymienione na wszelkiej formy plastyczne ciasta od uszkowych i pierogowych wytrawnych wersji po te słodyczą ociekające. Piekłam, kleiłam, kroiłam, siekałam, wszystko z nadzieją, że może tym razem TE Święta będą piękne. I teraz nastąpi prawda - nie znoszę świąt.. Nie pomagało też to, że gdziekolwiek bym nie spojrzała w ostatnim tygodniu wszędzie atakowana byłam radością i życzeniami w postaci słów czy obrazów, które zamiast radować wzmacniały tylko poczucie bezsensowności przeżywania radości, i zamiast się współcieszyć z całym światem spotęgowały tylko i tak demoralizujący już wpływ Grinch'a  (zielony potwór, co to magię świąt wziął i ukradł) siedzącego na moim ramieniu.. Grinch musiał się jednak zmierzyć z anielską cierpliwością Połówka, który za wszelką cenę i wszelkimi możliwymi sposobami próbował zzieleniałego ze złości i goryczy potwora z mojego ramienia przegonić. I ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu - podołał temu zadaniu na piątkę z plusem!

I choć nie wierzyłam, że to się wydarzy, domek mój zapachniał w tym roku czerwonym i ostrym jak brzytwa barszczem, w którym spokojnie spoczywały uszeńka (po kilkanaście na łeba, takie były maleńkie), pierogami z grzybkami i kapustką okraszonymi niemałą porcją masełka z bułeczką tartą, rybką dopiekaną w piecu i słodyczą kokosowego sernika... a na domiar wszystkiego były światełka, i chyba tymi właśnie światełkami Połówek nawrócił moje podgryzane przez Grincha na wpół zzieleniałe już serducho. Pięknie było... a było o tak:


A ponieważ podczas świąt spędzonych we dwoje nikt niczego nie musi, poranek należał do bardzo łaskawych. Połówek zasiadł przed ekranem i stoczył zapewne niejedną zwycięską bitwę w świecie wirtualnym pełnym baśniowych postaci, a ja mogłam, tuż po śniadanku, racząc się przepyszną i niespieszną kawą zaspokoić swoje pragnienie magii miłości nie tylko od święta. 


Na czytniku wygaszacz, dowód, że właśnie zakończyłam czytać, choć mam wrażenie, że choć ta niezwykła historia doczekała się ostatniego zdania w swej papierowej (bo spisanej) wersji, w życiu tak naprawdę dopiero by się zaczęła. Bardzo krzepiąca i optymistyczna, chwilami śmieszna, przerażająca w smutku, pełna skrajnych emocji, niedopowiedziana, wyczerpująca, subtelna i bardzo rzeczywista jednocześnie. Mimo swej krótkiej wersji pełna niebanalnych zdań, ciekawa konstrukcyjnie, wręcz zaskakująca. Pochłonęłam ją w pośpiechu i prawie na bezdechu ;) - i polecam gorąco. 
A mowa jest o książce Davida Foenkinos "Delikatność".
I chyba wiem jaką nazwę będzie miał powstający w miedzy czasie szyjo- otulacz z ażurem...

Przed tygodniem Połówek doczekał się zakończenia upragnionego szalika nr 3. Kolejny do kolekcji (nr1.  tak polubiony, że aż nawet w domu noszony), ale tym razem szlachetny nie tylko w swej formie, ale i składzie. Powstał z Manos del Uruguay - Silk Blend, delikatnej i bardzo miłej w dotyku - w sam raz dla wymagającego i nietolerującego drapania karku Szanownego Połówka. Forma jedna z najprostszych, pięknie eksponująca barwne przejścia tej wełny - jodełka. Tak sobie wyglądają razem:


Nie wiedzieć czemu udało mi się okiełznać wywijanie na krawędziach szalika, nic się nie zwija, grzeje i dotykiem jedwabiu obejmuje nawet Połówkową wymagającą szyję. Zacny w długości - ponad 180 cm (jedyne 400 oczek na drutkach 6.0), pochłonął prawie 4 sztuki 50g motków Manosa.


Jakiś czas temu napisałam, że nie dla Połówka jedwabie... kosztowny to biznes, jak przyjdzie dziergać nie wiadomo czy noszony ostatecznie sweterek, ale szalik - czysta przyjemność. 

Tegoroczne święta zatem zaliczam do magicznych, i pełnych niespodzianek (niespodzianka z ostatniej chwili - kocham MANGO!). 

Mam nadzieję, że gdziekolwiek i z kimkolwiek przyjdzie Wam spędzić ten czas - niezależnie od Waszego wcześniejszego nastawienie odnajdziecie tę magię, jeśli nie w potrawach i prezentach, to własnie w oczach najbliższych Waszemu sercu osób. Tam tej magii jest najwięcej! :)


19 komentarzy:

  1. Bardzo fajny post. Ja święta lubię, nie lubię zamieszania dzień, dwa przed. Bo ja z tych leniwych:)
    Szalik świetny, nie dziwię się, że Szanowny nosi. Ten w trakcie wygląda równie fajnie.
    Zachęciłaś mnie do tej książki. Dopisuję do listy.
    PS. Co ja będę. Twoje zdjęcia są naprawdę fajne!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzenko, płonę rumieńcem...od Ciebie taki komplement usłyszeć.... :D
      No dobra, po ciemności to pstrykał Połówek ;)
      Książka - jeśli dusza Twoja romantyczna, warta sięgnięcia!
      Mam nadzieję, że świętujesz zatem na lenia :) mnie gary i głodomór w Połówku wzywają - znikam zatem i spokoju życzę :)

      Usuń
  2. Przepiękny szalik wydziergałaś. Ta jodełka jest śliczna i może nawet mój mąż byłby w stanie znieść taki otulacz szyi?

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, jodelka przypadła do gustu nawet mojemu Szanownemu, który to żadnych ażurkow czy warkoczy by nie zdzierzyl, a ileż mozna ściągaczy szalikowych wydziergać. Ścięg ten jest idealny dla każdego prawdziwego mężczyzny:)) naprawdę polecam! :)

      Usuń
  3. Jakie piękne , nastrojowe święta przygotowałaś!! Właściwie nie wiem po jakiej stronie jestem jeśli chodzi o święta. chyba najlepiej ze świąt lubię ten moment, kiedy już można się polenić i nic nie robić. Szalik jak zwykle sam się chwali- piękny! Książki nie czytałam.Oglądałam film. Bardzo mi się podobał. W dalszym ciągu wesołych świąt!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, napracowaliśmy się kulinarnie na pewno, ale nastrój to pomysł Połówka, taki mi się ROMANTYCZNZ DUSZ trafił szczęśliwie ;)
      Wczoraj obejrzeliśmy film wieczorem, i powiem Ci - książka, jak to pewnie w większości ekranizacji powieści - znacznie fajniejsza :)

      Usuń
  4. Chyba mało komu udaje się uciec od przedswiątecznej gorączki przygotowaniowej, a przynajmniej nie w naszej szerokosci geograficznej.Choc ostatnio czytałam blog goscia, ktorego wygnało do Tajlandji,a post zaczął tak: "Swięta? Jakie swięta," Ale chyba bez gwiazdki, a nawet i bez tych przygotowan byłoby nam bardzo zle. A szal przepiękny i widac że będzie trzymał ciepło na zimę. Pozdrawiam Hardaska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przygotowania z pewnością nie są takie złe, jeśli wszystkie wysiłki nagrodzone są apetytami przy stole :) Ale ja w świętach nie tyle nie lubię gorączki co takiego często sztucznego i przez zęby, bo większość ludzi w pośpiechu i w stresie, uśmiechania. Mam wrażenie mało kto pamięta o tym, że to ludzie przy tym stole są ważni. I że to spotkanie tych właśnie ludzi powinno być najważniejsze.W Tajlandii może ludzie się cieszą cały rok z własnego towarzystwa i nie potrzebują do tego "gwiazdki"- znam jedną Tajlandkę, najbardziej życzliwa i uśmiechnięta osoba jaką kiedykolwiek w życiu spotkałam :)

      Usuń
  5. Szczere wyznanie mnie ubawiło, bo mój M też świąt nie lubi i demonstrował to nawet. A ja właściwie od jakiegoś czasu też mam stosunek w gruncie rzeczy sceptyczny i żyję raczej wspomnieniami świąt minionych, kiedy przy stole siadało więcej osób i chyba ich brak właśnie spowodował u mnie ten sceptycyzm... Ale dla mnie właściwie już po świętach, bo jutro mam zamiar po prostu odpocząć.
    Szal jest śliczny, Manosa kocham, choć mało go znam osobiście, acz dotykam jego motków często :) Pozdrowienia świąteczne jeszcze troszkę przesyłam z zupełnie nie świątecznego Wrocławia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję Ci, wiem jak się mój Połówek nagimnastykować ze mną musiał, żeby choć na chwilę uśmiech i radość wzbudzić ;) Z drugiej zaś strony, mamy mega szczęście - Ja i Twój M., że mamy kochane osoby które o ten dobry humor w święta za nas walczą :)
      Manosik ma coś w sobie, prawda ? :)
      Odpozdrawiam równie mocno i równie świątecznie :)

      Usuń
  6. Też nie bardzo lubię Święta. Tyle przygotowań, a potem kilkanaście minut przy stole i koniec. Robiliśmy Wigilię sami, ale nas jest bagatela 6 osób, a ja naszykowałam jedzenia jak dla pułku całego i potem prawie spałam przy stole.
    Pięknie napisałaś o książce, ciekawa jestem otulacza. Szalik bardzo fajny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd to znam, my robiliśmy dla dwóch osób a i tak gotowania i przygotowań było jak dla pułku. :)
      Otulacz się niebawem zejdzie z drutków i będzie się blokował, może nawet w tym starym jeszcze roku. Książka bardzo fajna, choć to opinia całkiem subiektywna, i pewnie nie każdego tak oczaruje. Mi dała dużo frajdy podczas czytania, sporo wzruszeń i zmusiła do refleksji.. Polecam. :)

      Usuń
  7. Myślałam o Was przez pół wigilii - Ty wiesz dlaczego, humor miałam przedni :) Cieszę się, że i Was trzymało się to, co dobre. Po Twoich pierożkach z pewnością można było paluszki lizać! Mniam!!!
    Szalik nawet na zdjęciach wygląda na bardzo milutki! Wzór to zdecydowanie mój faworyt - pięknie go sobie wymyśliłaś i jeszcze piękniej wykonałaś. Jodełka - prawie wpisuje się w świąteczny charakter :))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze jest to, że tych pierogów naprodukowałam tyle, że będziemy tym razem nie tyle je miło po świętach wspominać, ale jeszcze smacznie pojemy innym razem :)
      Jodełka - faktycznie, nie pomyślałam, że tak się pięknie w klimat świąt wkomponowała :) może dlatego, że u nas brak choinki - to i ze skojarzeniami na bakier :) haha
      Teściu się nie pytał co się tak nad talerzem szczerzysz? ;)

      Usuń
  8. Niesłychanie przyjemnie tu u Ciebie. Pozdrawiam ciepło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) dziękuję :)
      Odpozdrawiam równie ciepło :)

      Usuń
  9. Najważniejsze, że święta miałaś udane. Szalik ma przepiekne kolory , które wzór jeszcze podkreśla. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udane, urocze i jakże spokojne ;) wymarzone po prostu :)
      Za komplement bardzo dziękuję :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...