piątek, 28 listopada 2014

Jak pisać bloga..? i nie zwariować?!

Całkiem niedawno jeszcze zaglądałam na statystyki blogowe ciesząc się nieziemsko kolejnymi 3 nowymi czytelnikami.. a jeden komentarz mojej przyjaciółki ze szkolnej ławy, mojego Najwierniejszego Czytelnika powodował u mnie palpitację serca. Nie wiem do tej pory jak to się stało, że tak licznie mnie odwiedzacie, jakie to czary uprawiam, że tyle życzliwych osób u mnie gości, że tak chętnie zostawiacie po sobie ślad pod moimi postami, naprawdę nie wiem, ale każdy jeden nowy czytelnik i nowy komentarz wywołuje we mnie tę samą niekontrolowaną radość, podskoki do sufitu (jak to kobiecie nie wiele trzeba, żeby fitness zaczęła ;) ) oraz wjazd w wysoką tonację. 

Kiedy zaczynałam pisać bloga poszukiwałam aktywnie informacji o tym jak pisać posty, żeby były ciekawe, o czym, jak zachęcić Was do czytania, jak zyskać nowych czytelników i w końcu jak ich u siebie zatrzymać.. Do tej pory raz na jakiś czas odnajduję w sieci gołosłowne recepty na "sukces blogowy", niektóre śmieszą mnie bardziej, inne mniej, niektóre mają w sobie ziarno prawdy, inne są zlepkiem nic nieznaczących haseł, a jeszcze inne cuchną mi prawie na odległość cytatami z podobnych publikacji dostępnych w formie książkowej czy poradnikowej. Nie umiem ocenić kto od kogo zżynał, ale mam wrażenie, że zawsze czytam o tym samym. Ale tylko z kilkoma punktami mogę się zgodzić. Nie będzie u mnie o marketingu, nie będzie też o pozycjonowaniu, będzie o Tobie. 

Polub swojego bloga!
Pierwszym krokiem do samoakceptacji jest polubienie siebie. Zrób to samo ze swoim blogiem. Nie czepiaj się go, nie szukaj w nim tego, czego mu brakuje, tylko po ludzku go polub. Ale nie zmuszaj się do tego, żeby go polubić. Tu nie o to chodzi by na siłę sobie wmawiać, że Twój blog jest wyjątkowy, ale rzetelnie oceń go, spójrz na niego krytycznie, zauważ te jego cechy, które Ty w nim lubisz, rozwiń je, dopieszczaj, a wady zminimalizuj, masz przecież tyle dostępnych narzędzi. Kupę rzeczy możesz pozmieniać, zarówno od strony estetycznej (szablony) jak i merytorycznej. To Ty decydujesz o czym i przede wszystkim w jaki sposób prowadzona jest rozmowa z czytelnikiem. Chcesz być postrzegany jako bufon, pisz jak bufon, chcesz być profesjonalny - używaj tego języka, chcesz być wesołkiem, przemycaj poczucie humoru do swoich tekstów. Ale przede wszystkim nie rób niczego na siłę.. i baw się słowem. Nawet jeżeli potwornie poważnie myślisz o blogowaniu, nie zapominaj o tym, że ten kawałek ciebie w sieci żyje, więc narysuj go, siebie narysuj takiego, jakiego lubisz. jak polubisz swojego bloga, to już jesteś w domu!

Bądź szczery?
A co to właściwie znaczy..? Kompletnie czuję się zagubiona jak czytam taką wskazówkę.. a w czym mam być szczery, mam rzucać chamskie teksty na lewo i prawo? mam wyrażać kontrowersyjne opinie? mam udawać, że się na wszystkim znam i wszędzie wbijać szpilkę? bo taki właśnie jestem?
Nie.. to chyba do niczego dobrego nie prowadzi... a może? Czy może codziennie mam pokazywać co dziś w garze uwarzę (jak farbuje, to pokazuję :D ) czy może ciągle narzekać mam, bo taka maruda ze mnie jest na co dzień (oj! gdybyście wiedzieli......... ;) )
Ja zamiast szczerości za wszelką cenę, która ma ciebie i mnie dobić wolę konstruktywne opinie, życzliwość i serdeczność. Zamiast szczera i autentyczna (kolejne nadmuchane słowo, które nie wiadomo co oznacza) wolę być wrażliwa i kulturalna.. No masz ci los, jestem kompletnie nietypowa, ale dlaczego mam być świnią? tylko dlatego, że taka nastała moda blogowa? jestem, jaka jestem i taką siebie lubię. Mój blog też jest taki. I lubię się z nim. I choć to może nietypowe jest, niemodne,  to znajdzie swoich zwolenników. Na przykład Ciebie, bo Ty chyba też mnie i mojego bloga lubisz, skoro do mnie wpadasz :D 

Do wszystkiego się przyznawaj..?
No trzepie mną jak tylko widzę jak to wszyscy pięknie nawiązując do "współpracy" blogowo - marketingowej narzucają mi sposób prowadzenia kampanii z potencjalnymi zleceniodawcami. Naprawdę muszę pisać zawsze i wszędzie, że "ten" własnie tekst jest sponsorowany? że stoi za nim konkretna marka/producent/sprzedawca? a kogo to obchodzi? Ludzie... to już nie można inaczej pisać o czymś, co jest godne Twojej uwagi? wszystko tak trzeba, kawa na ławę? A gdzie jakaś fantazja, bajer, pomysł, tło.. dobrze dobrane słowo działa niewyobrażalnie na czytelnika, a jakże, ale czy nie można jakoś ładniej "tego" produktu "zapakować" i "wystawić", nikomu się przy tym nie tłumacząc? bez konieczności bycia posądzonym o brak - patrz punkt drugi - szczerości?
Cały czas przed moimi oczami mam takich kilka obrazków zapożyczonych z polskich seriali, bo przecież, nie macie chyba wątpliwości co do tego, że telefon, który w serialowej scenie nagle "zatopiony" zostaje w toalecie i mimo tej "nieplanowanej" awarii wciąż żyje i działa, albo jak serialowa "matka" daje swojemu "synowi" soczek ze słowami: "wypij synu, to zdrowsze niż czekoladowy baton", to że te sceny są jak najbardziej REKLAMĄ mimo tego, że aktorka bądź aktor nie zrobiła oficjalnego ogłoszenia na wizji: "UWAGA, UWAGA! BĘDĘ REKLAMOWAĆ O! TO:" Niewykluczone, że podczas końcowych napisów istnieje jakaś wzmianka na temat sponsorów danego odcinka, ale kto  by tam czytał końcowe napisy (ja w tym czasie to już jestem dawno w kuchni po kolejną herbatę;) )
Twój blog  to Twoja piaskownica, czy chcesz by wszystko było rozebrane do ostatniej warstwy, jak zgniła cebula, to tak sobie pisz, ale jeśli masz choć trochę wyobraźni, odrobinę oleju w głowie, fantazję i pomysły, to je wdrażaj i nie sugeruj się tym co piszą inni. 
Moją opinia też się nie sugeruj, co ja tam przecież wiem.. ja się tylko blogowaniem bawię :D 

Ucz się na własnych błędach i wyciągaj wnioski
Blogowanie to z pewnością interesująca, ale i nieprzewidywalna w swoim zasięgu przygoda. Z jednym tematem trafisz doskonale, z innym już tak gładko nie pójdzie, jeden post będzie miał 1000 wejść, inny jak będzie miał 50 to dobrze. Tego, w jaki sposób czytelnik zareaguje nie możesz przewidzieć, ale z pewnością możesz spróbować nie popełniać tych samych błędów, jeśli jakieś zauważysz. Moim niewątpliwie największym blogowym błędem było przedłużające się w nieskończoność ukrywanie się przed światem. To była jedna z tych granic, której zakładając bloga, przekroczyć nie chciałam, ale na szczęście zmieniłam zdanie. Nie jest Ci przyjemniej wpadać do mnie jak wiesz z kim rozmawiasz? Jeśli wciąż ukrywasz swoje oblicze przed światem, zmień to, ja chętniej wpadam na blogi, których autorzy są mi znani choćby ze zdjęć publikowanych na ich blogach. Są mi bliżsi, i jako czytelnik nie czuję się przez nich oszukiwana albo za nos wodzona, bo skoro oni mnie widzą, to dlaczego chcą się przede mną ukryć? Ale nie popełniaj jednego błędu, jeśli już jakiś popełnisz i go wyłapiesz, nie pisz o tym posta, no chyba, że potrafisz na każdy temat stworzyć arcydzieło.. jak ja na przykład ;)

NIE - Skromny bądź!
Czysto teoretycznie.. włazisz na bloga, na którym jest cudna praca dziewiarska, zazdrość Cię bierze na sam jej widok, bo też takie cudo chcesz mieć, a pod spodem skromniusi tekst, w którym jest opisana masa błędów popełnionych w trakcie jego powstawania.. mnie trafia od razu jak coś takiego widzę. Jasne, też robię błędy w dzianinach, czasem się do nich przyznaję, choć nie powinnam (patrz - punkt wyżej!), ale najczęściej jestem dumna z tego, co własnymi łapkami stworzyłam i jak fajowo udało nam się w zespół z Połówkiem toto obfocić, bo taka ze mnie genialna modelka jest (BA!) a z niego cudnie cierpliwy fotograf (No! ależ dwa BA!) Nie bójmy się tego powiedzieć, jeśli lubimy to co robimy i robimy to świetnie to "skromnie" tylko umniejszy wysiłek w pokazywany projekt włożony. 

Nie będę pisać o tym, co możesz zrobić, żeby było o Tobie w świecie wirtualnym głośno i żeby było Ciebie pełno, bo już wszystko na ten temat zostało chyba powiedziane. Niektóre z tych "dobrych rad" wydają się mieć sens, ale czy są skuteczne? nie wiem. Eksperymentuj, otwieraj się na nowe pomysły i pamiętaj, że po drugiej stronie Twojego pudła przed którym siedzisz i w klawiaturę stukasz z taką gorliwością, siedzi drugi człowiek. Jeśli chcesz, żeby do Ciebie częściej wpadał potraktuj go tak, jak sam byś chciał być traktowany. Polub się z nim, Tak jak z własnym blogiem. Nie nadymaj się, nie szalej, albo własnie się nadymaj, i szalej.. tylko nie zapominaj używać szarych komórek. I myśl! 

A tak już całkiem prywatnie i nie na temat, strasznie lubię swojego bloga, a lubię go przede wszystkim dlatego, że Ty tu jesteś! 
Siebie też w nim lubię :D 
I Połówka też lubię, jak mnie w nim odwiedza.. 
I Odiśka też lubię..
A najbardziej to ja lubię wełniane akcenty na moim blogu..


czekają na mnie taaaaakie...
...a propos - lecę dziergać!

Do następnego (wełnianego) wpisu!



wtorek, 25 listopada 2014

O najlepszych sprzętach i sklepowych rozczarowaniach.

Z powodu kilku drewnianych pudełek przez nasz salon przed tygodniem przeszedł tajfun i wszystkie meble mi poprzekręcał. Telewizyjna ściana stała się łysa i bez wyrazu, a inna, która służyła mi przez długi czas do pozowania stała się ścianą telewizyjną.. Jedynie obraz wisi w tym samym miejscu, ale kanapa wyszła na środek pokoju i okręciła się o 90 stopni, stolik kawowy też zmienił swoje położenie, i nawet kota, choć wcale tego nie było w planach, pokochała inny kąt narożnika, ten, na którym podczas słonecznej pogody opiera się słońce i ogrzewa jego szanowny rudy kuper. Generalnie są same plusy tego nowego ustawienia, ja mam się cieplej każdego wieczoru, bo ciepło z kaloryfera zanim wejdzie do pokoju musi mnie najpierw otulić :). Popołudniami dłużej korzystam ze światła dziennego, które mi przez prawe ramię na robótkę zagląda, a stolik kawowy mniej obciążam podręcznym akcesornikiem, bo na podorędziu mam parapet, idealny wręcz do składowania dziergołkowych drobiazgów. 
Wszystkiemu winna jest ambicja Połówka i jego potrzeba posiadania sprzętu. Nie byle jakiego, a najlepszego - no i mamy, nowy, super grający, czysto brzmiący zestaw głośników. Cieszę się ogromnie, bo tylko dwie rzeczy (poza włóczką, kolorami i dzierganiem) tak mnie w życiu cieszą, to jest odpowiednio dobrane oświetlenie (nawet paskudnie zaniedbany budynek dostanie drugie życie jeśli zostanie odpowiednio światłem pomalowany) oraz dźwięk. 


Jak widać na załączonym obrazku, kota, dość bezstresowo przyjęła nowy układ mebli w salonie, i nie wymaga przeszkolenia w temacie gdzie leżeć i na czym, bo wiadomo, że najlepiej mu będzie na moim kocyku!


Ponieważ ja się czasem poświęcam (po te pudełka pojechałam ledwie tydzień po operacji, jako towarzystwo podczas podróży, marne zresztą, bo mnie wszystko jeszcze bolało.. ale czego się nie robi dla męża?), to i tegoż samego od Połówka oczekuję. W naszym nowym/starym salonie przeszedł był gehennę podczas sobotniego poszukiwania inspiracji, miał na sobie wszystkie możliwe konstelacje kolorystyczne i składowe poprzewieszane wokół głowy niczym łańcuchy na choince bożonarodzeniowej. Czego się nie robi dla Żony dziewiarki na głodzie? :) 


Co prawda jeszcze nie widzę dokładnie tego nowego projektu, ale przynajmniej nieoceniona pomoc Połówka zaowocowała wyborem dzianiny, ale o tym już niebawem, jak poczynię pierwsze rządki nowego cosia, bo w sumie jeszcze nie do końca wiem czy to coś będzie do noszenia na szyi czy na łapkach (wciąż myślę..).


A to już Rudek i Zieleninka, przyrasta elegancko, niespiesznie, chyba już dzisiaj przerzucę się na rękawki :) Chyba lubię się z Riosem, lubię fakturę jaką daje taka grubsza wełna, lubię jej ciepło, ale już mnie drażni jej ciężar.. na razie sweter waży około 400 g a jeszcze chciałabym dołożyć to i owo do jego wykończenia, oprócz dwóch długich rękawów.. mam nadzieję, że 600g mi wystarczy, ale ucieka mi przez palce skandalicznie.. i pomyśleć , że Los Hervideros powstał z gabarytowo podobnej dzianiny (200m /100g) a na cały sweter z kapturem wystarczyło mi dokładnie 400g!

Ale to nawet mnie tak straszliwie nie boli, ot muszę się i tej wełny nauczyć.. i już, da się to zrobić :) Ale już ciężko mi się jest pogodzić z tym, co odkryłam w ubiegłą sobotę. 

Ponieważ Połówek mimo oficjalnego zaproszenia na randkę odmówił by wypucować mi wszystkie okna (mnie jeszcze nie wolno się gimnastykować, wystarczy mi, że poodkurzam i potem czuję jak moje dziurki od środka brzuszka dotkliwie dają o sobie znać..), sfoszona, obrażona z "phi" i "pfff" pod nosem wybrałam się na sklepowy, kilkugodzinny research po dzianinowych półkach. Mnóstwo jest teraz swetrów wszędzie, w sumie doskonały sezon na sprzedaż dzianiny, mrozów jeszcze nie ma, ale ewidentnie klienci są na kupnie. Ja już od dawna swetrów w sklepach nie kupuję, no chyba że jakieś letnie, bawełniane, bo do bawełny dzierganej w rękach nie mam cierpliwości za grosz. Ale wracając do tematu, bo ciupkę od niego odeszłam.. Zanim trafiłam na pierwsze swetrowe oględziny wlazłam z radością do sklepu obuwniczego.. i dostałam szoku! Lubię sklepy, w których obuwie ustawione jest na regale w jednej numeracji, szukam więc sobie tej mojej "ósemki" i potem nie łażąc po całym sklepie przeglądam cały asortyment w moim rozmiarze.. Stanęłam więc przed taką półką, a właściwie to całym regałem i przeglądam, i pierwsze co mi do głowy przyszło, to "O boziu! przestawili mi męski z damskim działem! to są przecież męskie buty!".. potem, tuż po chwili dotarło nagle do mnie, że męskich to się tym rozmiarze raczej nie robi.. i się załamałam..

Drugie rozczarowanie dopadło mnie już w sklepie z ciuchami, ja nie rozumiem po co i na co wszywa się do męskich swetrów koszulowe mankiety, a'la "mam pod spodem koszulę, ale tak naprawę jej nie mam, ale mankiety mi spod swetra wyłażą", Ja nie rozumiem po co i na co wszywa się do damskich sweterków koszulowe wstawki, że niby mam koszulę pod spodem, ale tylko klapa na pupie wyłazi na zewnątrz. Uwielbiałam kiedyś nosić sweterki do koszuli, zresztą nic nie wygląda lepiej jak ładny kardiganik na koszulowej bluzce zapinanej na guziki, ale czy to takie trudne nosić te dwie rzeczy na raz, że aż musimy udawać?

Trzecie rozczarowanie, nie, właściwie to nie było rozczarowanie, to był koszmarny szok.. Weszłam sobie do jednego lubianego przeze mnie sklepu, w którym zazwyczaj kiepski jest wybór, bo to mały sklepik, i jakoś nie wszystkie kolekcje tej marki dostępne w danym czasie pojawiają się na jego półkach czy wieszakach, ale zaglądam, czasem nawet coś ze sobą do domu przyniosę.. Generalnie markę lubiłam kiedyś bardzo, ale nie podoba mi się kierunek w jakim zmierza, wszystko jest za duże, workowate, właściwie bardzo męskie w stylu, kompletnie nie na mnie (bo ja z tych krótszych ciałek z zaokrągleniami), ale nawet nie to mnie tym razem tak po oczach trzepło.. Oglądam sobie swetry, wiszą na wieszakach, widzę jeden, kremowy, z kolorowymi przeplecionymi nitkami, od razu pomyślałam, że to na pewno jakaś klientka po mierzeniu założyła sweter na wieszak na lewej stronie, ale nie.. obok wiszą jeszcze 3 takie, no niemożliwe, żeby tyle swetrów wisiało lewą stroną do góry.. podchodzę zaglądam, nitki przeplecione widoczne na swetrze wyglądają na "lewą" stronę wzorów norweskich czy fair isle, szukam więc szwów, są od środka, czyli tam, gdzie cały, piękny wzór norweski wielokolorowy! no to metki szukam - a ona wszyta jest na lewej stronie swetra, czyli na plecach tam, gdzie jest piękny wzór widoczny..



Nie wiem co to się dzieje z modą na świecie.. nie dość, że wiecznie musimy udawać, jak nie większe piersi, węższe biodra, szczuplejsze uda ubierając na siebie przeróżne gadżęty maskujące, udając, że to my tacy "idealni" i "proporcjonalni" jesteśmy z natury, to jeszcze udajemy, że mamy pod wierzchnią warstwą odzieżową coś, czego nie mamy..?! niedługo garnitur będzie jednoczęściowy i będzie miał wszyty od razu krawat, jak śpioszki będzie się go ubierać i wszystko będzie cacy.. Nie rozumiem też dlaczego moda damska za wszelką cenę próbuję się zmaskulinizować, i dlaczego męskie ciuchy są bardziej niewieście niż to co mam w szafie! to jakaś jest paranoja jest! Zauważyłam bowiem ostatnio, że na męskich koszulach więcej jest podkreślających kształty sylwetki męskiego ciała zaszewek, bajerków, niż na damskich bluzkach, bo te są jak spadochron, wszędzie równo szerokie... nie rozumiem idei zwężanych spodni, ale to ze względu na swoją budowę, zazdroszczę szczupłym, że mogą sobie na to pozwolić, ale cierpię z tego powodu podwójnie, gdy pytany o szerokie spodnie lub proste do dołu w sklepie z dżinsami sprzedawca mi mówi, że tylko męskie takie ma! halo! a czy ja wyglądam jak facet?? wąsy, choć nieuchronnie nadejdzie taka chwila, jeszcze mi pod nosem nie rosną, a i przód mnie też raczej dyskwalifikuje! 

Ale ja wszystko zniosę, od małego byłam hartowana, jak pani sprzedająca obwarzanki codziennie mnie pytała: "co dla Ciebie chłopczyku?!" Workowate bluzki zepnę paskiem, będę nosić te pseudo damskie buty wyglądem niczym nie różniące się od butów Połówka, a od święta ubiorę szpilki i się kobietą poczuję.. i założę sobie sweter z koszulowym ogonem.. i męskie szerokie spodnie będę nosić..
No ale już sweter z pięknym wzorem norweskim w którym kolor i układ gra pierwsze skrzypce noszony lewą stroną do góry to już jest coś czego moje dziewiarskie serce nie zdzierży.. 

Załamana..


niedziela, 23 listopada 2014

Vivacity

Mniej więcej w połowie listopada nachodzi mnie stan zwykłego zmęczenia szarością, tęsknoty za jaskrawym światłem, malowniczymi, przedłużającymi się w nieskończoność zachodami słońca. Teraz, kiedy szaro się robi już po południu, a słońce spieszy się by się schować i wypocząć, nie mogę nacieszyć oczu tym, za czym tak tęsknie, kolorami. Przyroda coraz rzadziej zaskakuje mnie ciepłymi odcieniami, a coraz częściej kole w oko odcieniami szarości. Tęsknię tym mocniej za kolorowymi parasolkami w jeszcze bardziej ożywczo ubarwionych drinkach, tęsknię za lodami obsypanymi tęczowymi owocami, tęsknię za tym wszystkim, co mi daje siłę i wigor. 

Trochę z przekory na złość szarzyźnie, która mnie ostatnio otula, trochę dla żartu, trochę dla sprawdzenia czy ta forma, ten kształt dzianiny Wam się spodoba wysyciłam sweterek ulubioną soczystością alpakowego włókna od Filcolany. W roli głównej w tej odsłonie grają kolory, ale nie zapominajmy też i o samym włóknie, to Indiecita, która naprawdę skradła moje serce.. (właśnie sprawdziłam, że w magicloopie możecie ją dzisiaj dostać w promocyjnej cenie!)

Kolory to jedno oblicze tego sweterka, ale kształt, forma, sznit, to równie ważny element dekoracyjny tej dzianiny. 

Zresztą co ja Wam będę opowiadać.. zdjęcia za mnie wszystko załatwią..

Gotowi? (bardziej wrażliwym zalecam założenie okularów ochronnych, no, przynajmniej przeciwsłonecznych ;) )

Oto Vivacity:











A tak wygląda modelka w podskokach zasuwająca do samochodu ;)
Ja widać na załączonym obrazku, formę mam z dnia na dzień coraz lepszą, a przynajmniej nadrabiam uśmiechem :)


No i co Wy na to? 

Ściskam Was serdecznie i życzę barwnego zbliżającego się wielkimi krokami nowego tygodnia!

Wzór na ten sweterek dostępny jest tu: 

piątek, 21 listopada 2014

NOWE wzory!

Na kanapie siedział leń.. siedział, siedział i dziurę od siedzenia wyrobił.. no to się przeniósł na inne siedzisko i teraz tam dziurę wyrabia. A z tego siedzenia, okraszonego litrami kawy/herbaty wydusiło z siebie leniszcze dwa świeżutkie wzory! oba są już na Ravelry, oba w cenie ze zniżką (-20%) aż do 27 listopada, na razie dostępne tylko w języku angielskim.

Oto moje kolejne dziecka :

Nieoczywisty zwany Unobvious



Oraz czapeczka Neon



Jak pewnie niejedno bystre oko wypatrzy, oba te projekty, choć zgoła odmienne łączy jeden malusieńki, jakże uroczy i słodki detal - NUPPKI! Uwielbiam ten splot, uwielbiam jego możliwości, fakturę.. no po prostu wielbię.. mogłabym zanuppkować świat, gdyby się tylko dało..

Ja znikam w odmęty kanapowej dziury się trochę piątkowym, ogłupiającym filmem zrelaksować by móc nad pasującym do czapki otulaczem/ szalem pomyśleć.. pasuje jej jakiś cudak do pary, co nie? :)

Ściskam Was serdecznie i życzę przedzierganego weekendu! :)

środa, 19 listopada 2014

Wiatrak hat - pattern




Przepis na czapkę Wiatrak:

Czapka jest dziergana od góry, nietypowe rozwiązanie, wiem, ale wyjątkowo udane jeśli mamy zwyczaj dziergać za dużą/ za małą czapkę na naszą głowę. Z dzierganiem od góry czapka zawsze się udaje! 
Z jakiej wełny zrobić tę czapkę? Właściwie to dowolnej, choć moim zdaniem ten model będzie wyglądał najlepiej w wełnie typu sport - ok 300 m /100g (wełna wykorzystana w tej czapce to Silk Blend  Manos del Uruguay) ale z powodzeniem, może być wykonana z cieńszej czy grubszej wełny. Próbka jest w tym projekcie mało istotna, istotne za to jest bieżące korygowanie wymiarów czapki do własnej głowy i dostosowanie drutów do wybranej przez siebie włóczki. Jeśli potrzebujesz szersza czapkę, wykonaj więcej rzędów nabierania oczek w koronie, jeśli dłuższą wykonaj więcej powtórzeń rzędów w głównej części czapki, jeśli chcesz zwęzić pas wykonany ściegiem jodełkowym, zwiększ ilość rzędów w głównej części czapki, a potem dorób tyle rzędów ile uważasz za stosowne. Jeśli nie podoba Ci się ścieg jodełkowy, zastąp go innym ściegiem wykańczającym czapę. Ja bardzo lubię ścieg jodełkowy w tej czapce, bo oprócz niezwykle przyjemnej faktury i splotu ścieg ten jest grubszy, a co za tym idzie cieplejszy dla uszu.

Czapka pokazana na zdjęciu ma 46 cm w obwodzie w najszerszym miejscu, na jej wykonanie potrzebowałam 1 motek Silk Blend od Manos del Uruguay (50 g).
moja próbka: 22 o. x 30 rzędów ściegiem pończoszniczym (druty 4,0 mm)

Poniżej przedstawiona instrukcja powstała na podstawie notatek, które spisałam podczas dziergania mojej czapki, ale z powodzeniem możesz ją zmodyfikować w dowolnym momencie dostosowując opis do własnej głowy i włóczki, na którą się zdecydujesz :D 
Powodzenia!

Używając drutów pończoszniczych (3,5 mm) i tymczasowego nabierania oczek nabierz 8o. (po 2 na każdy drut), zmień druty na większy rozmiar -  (4,0 mm) i połącz robótkę w okrążenia. 
1 okrążenie: powtarzaj: *1op, dodaj 1 o.* 8 x, wstaw m. (8 oczek dodano)
2 okrążenie: powtarzaj:*przełóż 1o. bez przerabiania z LD na PD, 1ol.* 8 x
3 okrążenie: powtarzaj: *1 op, 1 ol, dodaj 1 o.* 8 razy (8 oczek dodano)
4 okrążenie: powtarzaj: *przełóż 1o. bez przerabiania z LD na PD, 1ol.* 8 x

Kontynuuj w ten sam sposób dodając 1 oczko lewe w co drugim rzędzie w każdym panelu lewych oczek, przekładając 1 o. w każdym rzędzie parzystym, aż uzyskasz idealny obwód czapki - w przypadku mojej czapki było to 15 oczek lewych pomiędzy prawymi oczkami. 

główna część czapki:
1 okrążenie: powtarzaj: *1 op, 2olraz, o.l. do następnego o. p. dodaj 1 o.* 8 razy.
2 okrążenie: powtarzaj: *przełóż 1o. bez przerabiania z LD na PD, o.l. do następnego o. p.* 8 x

Powtarzaj powyżej opisane 2 rzędy do momentu, aż czapka będzie mierzyć 15 cm od czubka, lub tyle ile uważasz za stosowne.

Jodełkowa obwódka: 
Zmień druty na o jeden rozmiar większe (5,0 mm) i przerób jeden rząd tylko oczkami prawymi. 

1 okrążenie:  powt: *2 o.p.p. ale zdejmij tylko pierwsze oczko z LD (zostaw drugie oczko na LD)* aż do pozostania 1o. przed m. Zdejmij marker i przerób 2 o.p.p., zdejmując tylko pierwsze oczko z LD. Wstaw marker na PD.
2 okrążenie: powt: *2 o.p.p. przekręcone, (K2tog tbl), zdejmując tylko pierwsze oczko z LD,(zostaw drugie oczko na LD)* aż do ostatniego oczka przed m. Usuń marker i przerób 2o.p.p przekręcone ( k2tog tbl) zdejmując tylko pierwsze oczko z LD. Wstaw marker na PD.
Powtarzaj powyższe rzędy dotąd aż uzyskasz satysfakcjonującą długość pasa ściegiem jodełkowym (w mojej czapce było to 5 cm)
Używając pończoszniczego druta w rozmiarze 4 mm zamknij wszystkie oczka dowolną metodą, polecam I - cord bind off 
Wykończenie czubka czapki:
Czubek czapki możesz wykończyć dowolnie, dodając pompon, czy zaciągając żywe oczka zebrane z tymczasowego nabierania oczek. Możesz też zakończyć czapkę antenką:
przełóż żywe oczka (8 o.) na druty pończosznicze w rozmiarze 3,5 mm, spruj łańcuszek w kolorze kontrastowym i przerób ściegiem gładkim prawym 8 okrążeń. Odetnij włóczkę zostawiając 4 cm ogonek, szydełkiem przewlecz włóczkę przez wszystkie żywe oczka, przełóż włóczkę do środka czapki i pociągnij, zabezpiecz przed pruciem.

GOTOWE :)

Skróty i techniki wykorzystane we wzorze:
o - oczko, oczka
l - lewe oczko/oczka
p - prawe oczko/oczka
2o.p.p. - 2 oczka prawe razem pochylone na prawo
2olraz - 2 oczka lewe razem
PD - prawy drut
LD - lewy drut
dodaj 1 o.- (M1R (l)dodaj lewe oczko pochylone na prawo: wbij PD od przodu robótki pod nić będącą pomiędzy oczkami, podnieś ją i załóż pętelkę na LD, przerób na lewo.)
I-cord BO – używając drutów pończoszniczych oraz tymczasowej metody nabierania oczek nabierz 3o., powt. *2op, ssk, trzymaj nić z tyłu robótki, przenieś 3o. na LD*, aż na drutach pozostaną 3o., przetnij nić, zszyj pozostałe oczka wraz z tymi, które nabrane zostały na początku I-cordu.

The Wiatrak hat

English: Knitting the hat top down has one big advantage, as long as you will try the hat on while knitting, you can be sure that the measurements of the finished hat will fit you perfectly!
The instruction given below will guide you through the knitting process, but remember, any time you want you can make a modification which allow you to get the perfect fitted hat.
The hat shown in sample was made in sport weight yarn (Silk Blend  Manos del Uruguay) but as long as you will adjust the needles to the yarn of your choice you can knit it in fingering weight yarn or even in worsted weight yarn. 

yardage: 1 skein of the Silk Blend from Manos del Uruguay (50 g) for an adult version of the hat (head circumfererence - 46 cm)
my gauge: 22 sts x 30 rows in stockinette stitch (4.0 mm / US 6) 

If you feel that you need wider hat - make more repetitions of the increasing round in the crown of the hat. If you want the hat to be deeper, make more rounds in body of the hat. Remember, it's only up to you how will your FO look like :D

Ready to start? 

Crown of the hat: Using the 3.5 mm (US 4) double pointed needles (DPN)  and provisional cast on  CO 8 sts (2 sts on each DPN). Change the needles to larger size (4.0 mm/ US 6), and joining the work in the round knit:

1st round: repeat: *k1,  M1R (p)* 8 times, place marker. (8 sts increased)
2nd round: repeat: *slip 1, p1* 8 times
3rd round: repeat: *k1, p1, M1R (p)* 8 times, place marker. (8 sts increased)
4th round: repeat: *slip 1, p2* 8 times
5th round: repeat: *k1, p2, M1R (p)* 8 times, place marker. (8 sts increased)
6th round: repeat: *slip 1, p3* 8 times

Continue knitting in the same way adding 8 purled sts in every odd round (1 purled st added between every 2 slipped sts) untill the hat width matches your head circumference (my hat has 15 purled sts between 2 slipped sts)

The body of the hat:
1st round: repeat: * k1, p2tog, p to next slipped st, M1R (p)* 8 times
2nd round: repeat: *slip 1, p to next slipped st* 8 times

Repeat above given rounds until your hat measures approximately 15 cm from the top, or 5 cm less than desired length.

The herringbone band:
Change the needles to a larger size (5.0 mm/ US 8) and knit one round.

1st round: :  repeat: *k2tog and slip only the first stitch off the left needle (leaving the second stitch on the needle)* until 1 stitch remains. Remove the stitch marker and k2tog, slipping the first stitch off the left needle. Place the stitch marker to the right of the first stitch on the right needle.
2nd round:  repeat: *k2tog through the back loop (k2tog tbl), slipping the first stitch off the left needle (leaving the second stitch on the needle)* to last stitch. Remove the stitch marker and k2tog tbl, slipping the first stitch off the left needle. Place the stitch marker to the right of the first stitch on the right needle.


Repeat above given rounds until your herringbone band measures 5 cm or until desired length.

I-cord bind off:
Using the DPN in size 4.0 mm/ US 6 bind off all sts using the I-cord bind off technique.

Finishing the top of the hat it's once again, up to you, you can add a pompon there, or just simply close all stitches by passing the yarn through all remained, live sts, or you can knit the i-cord strand:

Using the DPN in smaller size - 3.5 mm/ US 4, pick up the live (8) sts from provisional CO - 2 sts on every DPN), rip the chain from provisional CO and knit in rounds for 8 rounds.

Cut the yarn leaving the 5 cm tail of the yarn and using the tapestry needle pass it through all remained live sts, pull it into the middle of the hat. 
Weave in all loose ends, wash the hat gently in lukewarm water, dry it flat.

Techniques and abbreviations:
st - stitch/stitches
p - purl
k - knit
DPN - double pointed needle
LN - left needle
RN - right needle
M1R (p)right slanting increase: insert RN under strand of yarn between two stitches from front to back, put it on LN and purl it.
p2tog - purl 2 sts together
k2tog - knit 2 sts together
k2tog tbl - knit 2 sts together through the back loop
CO - cast on
I- cord bind off: – using provisional cast on, CO 3 sts, rep *k2, slip-slip-knit ssk, hold the working yarn in back, slip 3 sts to the LN* until 3 sts remain, cut the yarn, sew remained stitches together with 3 sts from the other edge of an I-cord strand.
 













piątek, 14 listopada 2014

Zakapturz się ze mną :D


Pierwsza część wzoru na Arrow Hoodie jest już gotowa i dla Was! 
Jest to komin z kapturkiem przewidziany zarówno w większym (męskim) rozmiarze oraz mniejszym (damskim). Oczywiście dostępny jest również w polskiej wersji językowej!
A do 20 listopada dostępny w cenie z 20 % zniżką!


Wzór na sweter spisuje się (powoli i ociężale), ale jest progres.. niebawem po raz kolejny poproszę Was o pomoc podczas testowania, ale to za chwilę.. :D 

Póki co życzę Wam słonecznego i leniwego weekendu. My się byczyć nie będziemy, trzeba w końcu zamontować ten "najlepszy sprzęt" Połówka, o którym wspomniałam w poprzednim poście.. więc, będzie się działo a wióry będą lecieć.. ekhm.. rozumiecie ;)

Ściskam serdecznie!

W tym miejscu chciałabym serdecznie podziękować moim niezłomnym testerkom, które pomimo mojej chwilowej nieobecności w świecie wirtualnym dzielnie przetestowały wzór i wyplewiły z błędów! 
Duża buźka dla Was w podzięce!

wtorek, 11 listopada 2014

Ja będę miał najlepszy sprzęt!

.. przysięgam, udławiłam się własną śliną, gdy tylko te słowa z ust szanownego Połówka padły.. Ale jak to? to mój Mężczyzna, tak wychuchany, wypieszczony, niedzielnymi kotletami z kapustką we środę rozpieszczany, chołubiony, drapany po pleckach, takie ma ambicje?! mieć lepszy sprzęt? i tyle.. ?!

Jakkolwiek by na to nie patrzeć, zdziwiłam się okrutnie.. ale dało mi to do myślenia.. czy ja jestem aż tak od Niego w tym postrzeganiu siebie i innych odmienna? Czy ja nie cierpię, bo koleżanka ma lepsze buty/torebkę/wisior/kieckę/samochód? no w sumie.. nie cierpię.. za samochodami czy innymi pojazdami (na przykład dwuśladowe, czarne, z chromowanymi elementami..ach!) z atrakcyjnym kierowcą za kierownicą wzbudzają we mnie czasem zachwyt (zwłaszcza te głośno ryczące!), ale żebym chciała mieć autko, jak ma moja znajoma.. czy ja wiem... a to może torebunia. Widziałam ostatnio taką jedną, piękną, wcale nie na moim ramieniu zawieszoną.. no fajniej by na moim wyglądała, to fakt, ale jakaś taka niepraktyczna się wydała, bo nijak nie potrafiłam sobie wyobrazić, że wpakuję do takiej druta, nie mówiąc już o dwóch, o kosmetyczce z akcesoriami, wymiennymi drutkami i innymi niezbędnymi gadżetami nie wspominając.. aaaa! no i jeszcze ze 3 motki wełny do tego, no i portfel, też by się przydał.. nie, torebki nie wzbudzają we mnie takich emocji. No to może kiecka... ja kiecek z reguły nie noszę, czyli też nie. A to może chociaż buty? czy ja wiem, czasem spotykam takie piękne butki, co to mają nosek idealny, nie za dużo kokardek, nie za wysoki obcas, nie za dużo sznurówek/ćwieków/plastiku i zazwyczaj widzę je niestety na cudzych nogach, ale żebym miała myśleć, że sobie lepsze znajdę? że moje będą superaśne, bo najmojsze i "HA!"..?
Czy ja wiem.. 

I nagle BĘC! i nagle BUM! siadłam przed komputerem, i ślina mi po brodzie pociekła.. włóczki, o bosze, ale jakie, chcę! chcę! chcę! nie lepsze, nie fajniejsze, takie chcę! Te o TEE!
A potem nagle drutki zobaczyłam, co się kręcą, w euti się chowają i tam sobie śpią, wszystko mają, świecą nocą, i nawet prawie same dziergają.. no chcę! 
O matko! ta książka, co to ma wszystkie wzory na świecie! ta ze schematami (jak ja nie lubię opisowych wzorów!) i ONA (jakaś ona hipotetyczna) je ma, wszystkie 3 części.. 
Musze ją mieć i ja.. nie lepsze, nie lepsiejsze nawet, tę właśnie.. 

I dochodzę do wniosku, że to jednak chcenie męskie od damskiego to się jednak różni. Czy oznacza to jednak, że ja jestem wolna od uczuć zazdości? Ależ skąd! 

To z zazdrości, choć ostatnio odkąd lżejsza jestem o magazynek żółci w sobie, mniej mnie ta ciecz zalewa, mniej muszę, mniej potrzebuję, no może poza zwyczajnym zdrowiem, bo tego to mi ostatnio brak. Ale jak zobaczę tę wełnę wyśnioną, te druty, te książki, te akcesoria, te zdjęcia z kolejnego spotkania dziewiarskiego na którym mnie zabrakło, to nie powiem, coś mnie pod prawym żebrem ukłuje i zmusza na chwilę do myślenia, że zrobię sobie wszystko lepsze.. Ale to tak na chwileńkę mnie tylko ukłuje, na sekundkę jedyną odmóżdży, zaleje i potem wszystko wraca do normy..

Co mnie cieszy i cieszyć nigdy nie przestanie, to poszukiwanie wzorów.. Macie tak? koleżanka coś fajnego zrobi, wydzierga, wymyśli, a ja ta bida, w internetach dniami i nocami siedzę w poszukiwaniu inspiracji i nic.. nie ma widu, nie ma słychu, nic ni ma :( 
A potem nagle, nie wiadomo skąd i jak, spada jak grom jasny z nieba TEN własnie wyśniony i wymarzony ścieg! ten piękny, najmojszy, najlepszy! Nikt takiego nie miał! Nikt! ...

I nagle świat się na kawałki rozpada, bo się okazuje, że ten ścieg już wszyscy znają.. ale chwilę człowiek się unosi nad ziemią i z dumy, i z własnego osiągnięcia fruwa..

Taki stan mi się czasem zdarza, i choć od niedzieli nie zrobiłam ni prawego ni lewego oczka, bo łapki mam klawiaturą zajęte, wewnętrzny spokój mnie ogarnia jak sobie pomyślę o robótce, która na mnie czeka.. bo jeszcze wierzę w to, że będę pierwsza, która go wykonała!
Tego oto ściega!


W całej tej śmiesznej sytuacji i wewnętrznej na temat własnych ambicji rozmowie o sprzęcie lepszym i najlepszym, przez całkowity przypadek powiedziałam Połówkowi, że "NIKT nie ma TAKIEGO sprzętu jak ON! i NIGDY miał nie będzie!"
Czym w zupełnie niezaplanowany sposób zdjęłam z siebie przez rzeczonego Połówka narzucone na barki moje embargo na nowe włóczki...
Może i Ty też na tym skorzystasz ;)

To lecę buszować po sklepach!
a Wam życzę miłego wolnego!

sobota, 8 listopada 2014

Najlepsze na smutki..


.. są małe robótki!
Od wtorku, po kilkudniowym, miłym (o dziwo!), nieplanowanym i koniecznym w trybie natychmiastowym pobycie w szpitalnym SPA, wróciłam biedniejsza o parę sztuk perełek lub diamentów (jak kto woli), bogatsza za to w kilka sztuk otworów (całe 4!), wymordowana, niemyśląca i ledwo żywa.. Nie wiem, może ja tak tylko mam, że operacja, choć tylko laparskopowo wykonana obciążyła mój organizm na tyle, że minie jeszcze parę dni, jeśli nie tygodni, zanim powiem, że wróciłam do siebie. 
Ale to już było.. teraz czas rekonwalescencji przede mną i przyjemności, czyli dzierganie..
Trwało chwilę zanim chwyciłam w łapki drutki po zabiegu na szpitalnym łożu, wciąż trwa zanim się na robótkę zdecyduję, trwa też zanim wydziergam, bo drutki jakoś niemiarowo pracują, a intuicja czasem zawodzi.. Wszelkie duże projekty zaczęte jeszcze przed ubiegłym weekendem nie zadowalają nowej mnie absolutnie.. Musiałam się szybko i efektownie pocieszyć i nareszcie coś zakończyć. 

Z całkiem niedobranego kolorystycznie zestawu wełen z TML od Madelinetosh, resztek które zostały mi po wykonaniu dwóch projektów (klik i klik) postanowiłam wydziergać czapkę.. Znów z ulubionymi nuppkami! Prosty trik zastosowany we wzorze pozwolił na uzyskanie całkiem ciekawej kolorowej struktury.. mnie się podoba! 






Podoba mi się na tyle, że postanowiłam w podobny sposób wykorzystać więcej śladowych ilości wełen, które mi pozostały z innych projektów.. i miksuję, małe, barwne kolorowe czapeczki :D


A ponieważ lekarz nakazał króciutkie spacery w ramach rekonwalescencji, najlepiej po płaskim terenie, wybraliśmy się dziś w jedno z naszych ulubionych miejsc na króciutką przebieżkę po znanych, jesiennie ubarwionych alejkach.. 
Chyba zacznę lubić listopad..
u Was też tak pięknie?

Ściskam Serdecznie i cieplutko pozdrawiam!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...